Sytuacja jednostki w systemie totalitarnym na podstawie wybranych utworów literackich

Następnym wierszem Różewicza, który pragnąłem wykorzystać w mej pracy jest „Warkoczyk”. Bohaterami lirycznymi w tym wierszu są włosy. Różewicz pokazał w nim następny mechanizm Niemców – obcinanie włosów wszystkim więźniom w obozie. Było to zwłaszcza dla kobiet upokorzenie i sprawiało, że ludzie tracili niepowtarzalność, co wprowadzało apatie. Nie tylko to jednak było ich celem robiąc ten zabieg, robili to również z względów sanitarnych i ekonomicznych, bo z ściętych włosów robiono materace. Włosy mogą tu też metaforycznie oznaczać masowość zbrodni. Różewicz nie mówi tu tego wprost i ten wiersz charakteryzuje brak jakichkolwiek emocji.

Kolejnym dziełem literackim, które chce wykorzystałem w opracowywaniu tematu jest „Zdążyć przed panem Bogiem” Hanny Krall. Jest to reportaż przeprowadzony z lekarzem, doktorem Markiem Edelmanem, jedynym ocalałym przywódcą powstania warszawskiego getta. Książka ta jest podzielona na dwie czasoprzestrzenie: wydarzenia w getcie i jego prace w klinice kardiochirurgicznej. Pozwolę sobie przedstawić tylko tę część dotyczącą getta, bo ona dotyczy tematu mej pracy.

Zaczynając omawianie tej lektury warto jest na początku powiedzieć, czym właściwie było getto. W czasie II wojny światowej gettami nazywano potocznie izolowane dzielnice miast, przeznaczone dla ludności żydowskiej, tworzone przez okupanta hitlerowskiego w wielu miastach i miasteczkach. Stanowiły one jedno z narzędzi eksterminacji ludności żydowskiej. Od 1940 getta miały charakter zamknięty. Zaczęto otaczać je murem lub drutem kolczastym. Niemcy stłaczali tam na małej powierzchni ogromne dużo ludność żydowskiej. Akcja tej książki dzieje się w największym getcie na terenie polski, które Niemcy stworzyli w kilku dzielnicach Warszawy.

Sytuacja znajdującej się tam ludności była opłakana. Faszyści systematycznie ograbiali ludzi z dobytku, żydzi masowo wymierała z głodu. Obok bezpośrednich akcji eksterminacyjnych dodatkowymi czynnikami wyniszczającymi ludność był brak zarobków, opału, leków, odzieży oraz celowo utrzymywany przez okupanta katastrofalny stan sanitarny, który prowadził do epidemii chorób zakaźnych (tyfus plamisty).

Edelman opisuje dokładnie wszystkie te rzeczy. Duży fragment wywiadu poświęca badania naukowym w getcie nad zjawiskiem śmierci głodowej. Nigdy nie było nigdzie takiej liczby ludzi umierających z braku jedzenia, dlatego grupa naukowców postanowiła zbadać to zjawisko. Opisali oni w sposób naukowy i bez emocji 3282 przypadki tego rodzaju śmierci i napisali, jakie straszne przemiany dzieją się w naszym organizmie bez jedzenia. Zmniejszała się waga ciała i rozmiar narządów, ludzie stawali się apatyczni, senni, wariowali, a na widok jedzenia nagle stawali się agresywni.

Codziennie odbywały się łapanki, z których pędzono lub wieziono ludzi na Umschlagplatz, tam pakowano ich ciasno do wagonów i wieziono do Trebinki gdzie większość z nich była zagazowywana. Śmierć w gazie była straszna i gdy zbadano gdzie jadą ci ludzie postanowiono zacząć działać. Sam Edelman mówił, że łatwiej było zginąć strzelając, bo zawsze wtedy było jakieś inne wyjście, można było pomiędzy czymś wybierać, a w komorze gazowej, gdy zaczynano wpuszczać gaz człowiek był bezradny, mógł tylko czekać na śmierć.

Większość ludzi i tak biernie szła na śmierć i nie broniła się. Gdy Niemcy rozdawali chleb tym, co szli do wagonów ludzie sami się tam zgłaszali, bo wierzyli, że nikt normalny nie rozdaje ludzie jedzenia by potem ich zabić. Nie reagowali na przemoc agresorów, choć często mieli przewagę liczebną. Tak było w szpitalu na ostatnim piętrze gdzie ośmiu Ukraińców gwałciło żydowską kobietę na oczach kilku tysięcy osób. Całą otoczka stworzona przez Niemców była na tyle skuteczna, że nie chcieli się bronić i nie umieli się postawić przeciw agresji skierowanej w ich kierunku.

Niektórzy bronili się przed brutalną i bolesną śmiercią w gazie, a czasem po prostu przedłużyć życie o kilka godzin, dni, miesięcy w dziwne i dla nas niezrozumiałym zachowaniem. Edelman mówi o paru takich przypadkach. Wymienia między innymi pielęgniarkę, która miała cyjanek i w czasie likwidacji szpitala podała ona dzieciną truciznę by uchronić ich od cierpień, natomiast sama się na nie skazała, bo nie miała, czym się otruć. Wywołało to wtedy wielki podziw w getcie, a sama pielęgniarka stała się bohaterką. Również przytoczył przykład pewnej kobiety, co urodziła dziecko i od razu po tym udusiła je poduszką. Było to w tamtych czasach normalne. Na porządku dziennym było również w szpitalu łamanie ludzi nóg by uchronić ich przez to od transportu i przedłużeniem trochei ich życia. Natomiast sam Edelman stał obok bramy Umschlagplatz i wyciągał z tłumu ludzi „chorych”, którzy nie nadawali się do „pracy”, do której Niemcy ich kierowali. W rzeczywistości z tłumy ratował głównie ludzi, którzy byli z Żydowskiej Organizacji Bojowej. Przedstawia jeszcze kilka innych „małych bohaterów” jak Pola Lifszyc, co mogła uratować swe życie, a nie chciała zostawić matki i poszła wraz z nią do transportu czy postać Temenbałowej – przełożonej pielęgniarek, co oddała córce swój numerek na życie.

Nie brakło również bohaterów w czasie samego powstania. Odbyło się ono pod koniec istnienia getta gdzie było już mało ludności żydowskiej, a powstańców było tylko 250, uzbrojonych praktycznie tylko w broń krótką. Same przygotowania do tego powstania zmuszały bojowników ŻOBu do zastraszania bogatszych żydów i zmuszania ich do oddawania pieniędzy na broń. Gdy wybuchło to powstanie wszyscy wiedzieli, że skończy się przegraną, ale walczyli oni dla samego faktu, chęci zemsty i uniknięcia śmierci w komorze gazowej. „Ważne było przecież, że się strzela… Ludzie zawsze uważali, że strzelanie jest największym bohaterstwem”. Edelman z czasów powstania podziwia Michała, Klepfisza który własnym ciałem zasłonił karabin maszynowy by oddział mógł przejść. Niemcy jednak nie „bawili” się z powstańcami i podpalili getto, a potem budynek za budynkiem wysadzali w powietrze by zabić wszystkich ukrywających się. Na ul. Miłej w głównym bunkrze dowództwa Anielewicz główny przywódca powstania popełnił masowe samobójstwo wraz z innymi 80 osobami. Stracili nadzieje i wiarę i nie chcieli walczyć więcej. Na szczęście Edelmanowi wraz z kilkoma innymi powstańcami udało się uciec kanałami na stronę aryjską.

Niemcy w stosunku do żydów mieli jeden plan – zniszczyć cały naród, a przy tym zgrabić bogactwa mordowanych ludzi. Nie lutowali się nad nikim i systematycznie niszczyli naród. Getto było swoistym przystankiem do śmierci. Jak się nie zginęło w nim z powodu epidemii czy głodu ginęło się w komorach gazowych. Paraliżujący strach, głód, epidemie i śmierć szerząca się na około nie pozwalała większym masą ludności powiedzieć NIE i stanąć w obronie siebie i innych. Wyłamała się tylko mała grupa powstańców, co postanowiła zginąć walcząc, jednak większość z nich i tak popełniła samobójstwo.

Teraz przedstawię obraz okupowanej Warszawy z opowiadania Tadeusza Borowskiego pod tytułem „Pożegnanie z Marią”. Borowski przedstawił tam szare życie zwykłych ludzi z Warszawy pod panowaniem Niemców. Rzeczywistość ludzi żyjących w „wolnym mieście”, a obozie czy getcie różni się bardzo od tamtych dwóch, ale nie jest wcale taka wspaniała. Nie żyją oni w takim ciągłym strachu i presjom tworzonym przez terror Niemców. Wciąż istnieje śmierć i możliwość „wpadnięcia” w łapankę i wywiezienia do obozu, ale jest to groźba w pewnym sensie odległa. Ludzie toczą życie dbając o dzień dzisiejszy. Nie myślą, co będzie jutro. Wszyscy jednak chcą jakoś przeżyć. Ich wspólne bytowanie najczęściej oznacza interesy, a nie dobroć czy chęć pomocy bliźniemu. Pomagają innym, ale za pieniądze. Sprzedawca w sklepie jak mówi sam Tadeusz „nie doważał, a cenę wydatnie zaokrąglał. (..) ciął chleb na nierówne części i wyciskał z chłopów bezlitośnie forsę (…) gdyż chciał żyć sam”. Jednak i tak znajdują czas na miłość, przyjaźń czy wspólne rozmowy, a nawet śluby. Zakochana para Tadeusza i Marii zostaje jednak od razu po ślubie oddzielona od siebie gdyż Maria po uroczystości udała się sprzedawać bimber wpadła w dzielnice gdzie była łapanka. Tadeusz nic nie mógł zrobić, choć zobaczył jak jechała ona ciężarówką do wagonów. Nie wymówił nawet słowa. Borowski pokazał przez to, że w czasach wojny nawet miłość nie jest taka sama i najważniejsze dla wszystkich jest fizjologiczny instynkt życia, który się tworzy w czasie ciągłych zagrożeń.

Wszystkie wcześniejsze dzieła, które omawiałem dotyczyły Niemców teraz zajmę się systemem Rosjan. Gustaw Herling-Gruziński przeżył kilka lat w łagrach sowieckich. Pod wpływem tych ciężkich przeżyć napisał książkę pt. „Inny świat”, w której opisał mechanizmy, którym był poddawany wraz z innymi więźniami.

Świat, którym zostaje otoczony więzień po aresztowaniu staje się dla niego systemem, któremu musi się podporządkować, ponieważ nie ma w nim miejsca na własne poglądy czy myślenie niezgodne z ideą. W tym systemie władza ma zawsze rację, dlatego nawet, gdy aresztują „czystego” człowieka starają się mu wpoić często absurdalne przewinienie. W tym wmawianiu nie chodzi tylko o podpis oskarżonego pod wyrokiem. Ma ono zrobić z człowieka pusty wrak, który sam nie będzie myśleć. By to osiągnąć męczy się psychicznie więźnia. Podczas procesu jest zamknięty ciągle sam w małej celi. Zakazuje mu się korzystania z toalety i wyrywa się z snu by potem świecić mu w oczy mocnym światłem i zadawać przy tym podchwytliwe często dwuznaczne pytania. Dochodzi do tego jeszcze zapach kawy i papierosów, z których oskarżony nie może skorzystać, a nawet czasem bicie. Dzieje się to często przez kilka miesięcy, aż torturowany ma dość i podpisuje wszystko, co mu dadzą. Zaczyna wtedy z przyjemnością oczekiwać na wyjazd do łagrów.

Gdy więzień tam dociera jest zupełnie inny niż kiedyś. Nie posiada już własnych poglądów i myśli. Czuje się pusty i choć jest w łagrach ma uczucie, że wszystko się już skończyło. Jego osobowość zrasta się powoli i dopasowuje do otoczenia lub umiera. Często ludzie po odbyciu ośmiu czy dziesięciu lat kary stają się prześladowcami i zaczynają służbę wiezioną. Dzieje się tak, dlatego, bo po tylu latach spędzonych w łagrach normalny wolny świat ich przeraża i by się nie zgubić w nim wolą zostać w okolicach obozu.

Sam proces męczącego śledztwa nie byłby skuteczny gdyby nie dalsze działania w łagrach. Więźniowie muszą ciężko pracować praktycznie bez przerwy. Do tego dochodzą małe racje żywnościowe, które można powiększyć tylko wyrabianiem 120% normy, co graniczy praktycznie z możliwościami człowieka. Ci, co pracowali słabo dostawali najmniejsze porcje żywności, co tylko pogarszało ich zdrowie. Więźniowie żyją tylko z myślą o sobie i bez nadziej na uwolnienie.

Ci więźniowie, co mieli małe rany byli leczeni w szpitalu by potem mogli znowu efektywnie pracować. Szpital był jednym z nielicznych miejsc gdzie można było odpocząć i spokojnie się wyspać, dlatego często więźniowie sami się okaleczaliby tam trafić.

W obozie obowiązywała hierarchia. Przestępcy recydywiści byli zwani urkami i mieli o wiele większe prawa i lepszą sytuacje od więźniów politycznych. Gdy powstawał obóz mordowali oni więźniów politycznych i nikt ich nie powstrzymywał.

Więźniowie licznie ulegali systemowi. Wielu dla własnych korzyści i jedzenia donosiło na towarzyszy. Przykładem może być Machapetian, którego Herling – Gruziński traktował jako przyjaciela, jednak okazało się, że donosił na niego i dlatego nie chciano zwolnić go z obozu. Więźniowie stają się obojętni na losy ludzi umierających w „trupiarni” czy „kurzych ślepców”. Czasem nawet ich wyśmiewali. Są bezwzględni i zostawiają słabe jednostki, które nie wyrabiają normy dziennej z tyłu brygady, co zmusza je do przyśpieszenia marszu i kompletnego wykończenia fizycznego. Normalnością są gwałty na kobietach.

Nie na wszystkie jednostki działał ten system. Były to jednak nieliczne wyjątki jak na przykład Kostylew, co przypalał sobie sam rękę by nie pracować dla systemu, lub Fin Rustko Kaminen, co spróbował uciec z obozu. Do obrony przed systemem można zaliczyć również liczne samobójstwa. Ludzie przez ten zabieg decydowali sami, kiedy odejdą. Był to desperacyiny manifest wolności jednostki.

System łagrów sowieckich był z całą pewnością skuteczny. Sowieci tworząc go chodziło głównie o zlikwidowanie potencjalnych wrogów politycznych i tanią siłę roboczą, która pracowała jak roboty niszcząc się sama. Ludzie nie mieli ochoty do buntu czy niemożliwej do udania ucieczki, sami na siebie donosili, a słabszych, nieopłacalnych i niewyrabiających normy więźniów likwidowali zostawiając ich z tylu brygady.

Teraz się zajmę „Folwarkiem zwierzęcym” G. Orwella. Książka ta opowiada o państwie stworzonym przez zwierzęta. Jest to powieść parabola- można ją odczytywać jako przenośnię. Posłużył się on prostą fabułą, która jest pretekstem do rozważań na temat totalitaryzmu i jednocześnie wielką przestrogą przed nim. W powieści autor analizuje mechanizmy tworzenia systemu totalitarnego. Przedstawia metody dochodzenia do władzy i sposoby jej utrzymania. Ostro krytykuje ustrój komunistyczny. Akcja utworu rozgrywa się na Folwarku Dworskim, którego właścicielem jest pan Jones, i opowiada o społeczności zwierząt.

Pan Jonem wykorzystuje i gnębi zwierzęta. Ich praca służy jedynie właścicielowi. Zbuntowane stworzenia z folwarku wzniecają powstanie i wypędzają ludzi. Odtąd władzę sprawują same zwierzęta. Wybierają spośród siebie przywódców: Snowballa i Napoleona; ustalają rygorystyczny zestaw siedmiu przykazań (wśród nich najważniejsze głosi, że wszystkie zwierzęta są równe).

System, w jakim miał funkcjonować folwark miał główną idee – wszyscy są równi. Niestety szybko ona zaczęła zanikać i z demokracji przechodził on na komunizm. Inteligentniejsze zwierzęta zaczęły się wywyższać nad innymi. Świnie nie pracowały tylko zajmowały się myśleniem i planowaniem, a gdy potrzeby ich rosły i były sprzeczne z przykazaniami, które kiedyś zrobili zmieniały one kodeks na swe potrzeby by nie łamać prawa. Władze wcześniej miały dwie świnie: Snowball i Napoleon. Jednak ten drugi okazał się sprytniejszy i wyszkolił szczenięta na swą gwardie, która wprowadziła terror i wygnała konkurenta do władzy. Od tego momentu zaczyna się szereg kłamstw. Kodeks jest wielokrotnie zmieniany, świnie stają się coraz bardziej ludzkie, wszystkie niepowodzenia są przypisywane sabotażowi z strony wroga w tym przypadku był to Snowball. Obietnice nie są dotrzymywane. Stare zwierzęta miały iść na emeryturę jednak jej się nie mogły doczekać. Wszyscy musieli pracować oprócz świń i psów, które wspólnie rządziły. Zwierzęta wierzą w każde słowo świni, działa na nich czysta propaganda i wszelakie wątpliwości szybko w nich znikają po odpowiednim tłumaczeniu „inteligenci”. Szerzy się terror i mało, kto ma odwagę się postawić, wszyscy wolą biernie wierzyć w kłamstwa. Wkrótce potem zlikwidowano stare symbole, jaką była czaszka Majora czy hymn zwierząt. Na miejsce tej pieśni weszła propagandowa pieśń o Napoleonie. Doszło wreszcie do tego, że za pomocą psów zabito wrogów politycznych, a Boxera, który całe swe życie i moc poświęciłby budować folwark zwierzęcy, gdy przestał być przydatny sprzedano na mydło. W ostatniej scenie książki świnie siedzą z ludźmi przy stole piją piwo i grają w karty radując się z pokoju, który nareszcie pomiędzy nimi nastał, śmieją się również z reszty zwierząt, które tak łatwo dały się wykorzystać

G. Orwell ukazał mechanizmy działania systemu totalitarnego. Okazuje się, że szczytne ideały, wspaniałe ideologie, które stoją u początku każdej rewolucji upadają, a do władzy dochodzą tyrani, dla których nie liczy się dobro publiczne. Władza totalitarna jest oparta na terrorze, zastraszeniu, nienawiści i zniewoleniu.

Niemcy w tępieniu narodów słowiańskich kierowali się celami politycznymi (chcieliby rasa germańska opanowała Europę Środkową) oraz ekonomicznymi. Zabijani ludzie mieli przy sobie dużo złota, a w ich domach znajdowały się często cenne zabytki. Ciała natomiast były przetwarzane na mydło, ze spalonych ciał powstał nawóz do roślin, a z włosów ludzkich materace. Silniejsze jednostki pracowały w fabrykach po 12 godzin, gdy nie wyrabiały tępa, zostawały likwidowane i zamieniane na inne. Dawało to olbrzymie dochody Niemcom, co pozwoliło im nie zahamować olbrzymiego potencjału niemieckiej gospodarki podczas wojny, zlikwidować bezrobocie i rozkwit firm kapitalistycznych, które z spokojem i dużym kapitałem oczekiwały końca wojny.

Jeśli chodzi o Sowietów nie kierowali się rasizmem. Im chodziło głownie o wyeliminowanie wrogów politycznych, a zarazem stworzenia sobie taniej siły roboczej. Chcieliby człowiek pracował jak najdłużej i najefektywniej w niewoli, dlatego leczyli ludzi i co jakiś czas robili dni wolne od pracy. Jednak wcale to nie polepszało sytuacji więźnia, który często trafiał za blachę przewinienie do łagrów i musiał pracować w ciężkich warunkach przy -40 stopniowym mrozie w śniegu do pasa i jedząc małe racje żywnościowe. Mało osób udało się wyjść żywmy z łagrów, a nawet, gdy ich kara się kończyła decydowali zostać się jako straż więzienna w obozach, bo duży wolny świat był dla nich dziwny po wieloletnim zlasowaniu mózgu. W ZSRR nie lepiej wyglądał dzień zwykłego wolnego człowieka, którego ciągle atakowała propaganda i strach przed aresztowaniem.

Damian S.

Jestem absolwentem studiów historycznych (specjalność nauczycielska i historia wojskowości). Moje ulubione okresy w historii to Polska w okresie międzywojennym, starożytność i średniowiecze.

Możesz również polubić…