Bitwa Warszawska przełomowe wydarzenie wojny polsko-bolszewickiej

Wojna 1920 r. miała dramatyczny przebieg i wywarła wielki wpływ zarówno na sytuację w Polsce, jak i w całej Europie. Odwrót Armii Czerwonej spod Warszawy spowodował generalnie uspokojenie sił rewolucyjnych. Fala strajków i demonstracji stopniowo opadła, Europa stabilizowała się w duchu kapitalistycznym i demokra­tycznym. Fakt ten spowodował, że różni publicyści stworzyli tezę o szczegól­nej roli bitwy nad Wisłą w obronie Europy zagrożonej falą rewolucji bolszewickiej. Bitwę tę nazwano cudem nad Wisłą. Przebywający w tym czasie w Polsce ambasador brytyjski, lord Edgar Vincent d’Abernon, w 1931 r. wydał książkę zatytułowaną Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata pod Warszawą 1920[1]. Dla nas samych – Polaków, wydarzenie to stało się legendą. Następnym pokoleniom bitwa ta dawała moc i otuchę do wytrwania i zwyciężenia w najbardziej beznadziejnym położeniu. Stała się niczym Grunwald symbolem ocalenia przed najazdem wrogich i agresywnych sąsiadów.

Tło i geneza Bitwy Warszawskiej

Na wiosnę 1920 r. było dla wszystkich jasne, że rok już trwająca wojna polsko-bolszewicka zbliża się do swojego kulminacyj­nego momentu i rozstrzygnięcia. Sowieci zwyciężyli na wszystkich frontach wewnętrz­nych i mogli skierować wszystkie swoje siły w stronę Rzeczpospolitej. Zjazd komunistyczny w Moskwie na początku 1920 r. wydał wyrok na Polskę. Trocki zapowiadał  jej zagładę w liście do komunistów francuskich[2].

Sowieci rozpoczęli intensywne pracę nad poprawieniem warunków transportowych na liniach doprowadzających do frontów, rozpoczęli wzmożoną pro­dukcję przemysłu wojennego, wyciąganie z zamierających frontów wewnętrznych licznych dywizji do kraju dla reor­ganizacji i zasilanie nimi rosyjskiego frontu zachodniego. Łącznie z tą mobilizacją sił materialnych Bolszewicy rozpoczęli szeroko zakrojoną kampanię propagandową i polityczną. Dla spopularyzowania na zewnątrz swych zamierzeń Bolszewicy rzucili hasło świętej wojny narodu rosyjskiego z Polską.  Podsycali nienawiści do Polaków, jak w carskiej Rosji. Dzięki temu do Armii Czerwonej wstąpiły masy byłych carskich oficerów. Spowodowało to, że armia rosyjska, która wyruszyła na nowy podbój Polski, znacznie różniła się swą wartością od tej, którą w 1919 r. wypędzały z kresów polskie oddziały ochotnicze[3].

W początkach 1920 r. wielki, ogólnoeuropejski front przeciwsowiecki został już rozbity, Polska w swej walce była osamot­niona. Rzeczpospolita mogła liczyć jedynie na stary sprzęt z demobilu od Francji, Włoch, Anglii i Ameryki. Z magazynów francuskich Polska otrzymała tysiące wagonów broni, samochody i sprzęt artyleryjski, z Anglii -samoloty, działa i amunicję, z Włoch 100 tys. karabinów ręcznych. Pewną część materiału wojennego przekazały Polsce Stany Zjed­noczone[4]. Jednak najbliżsi sąsiedzi byli do nas wrogo nastawieni. Niemcy – Chcą rewanżu, my chcemy rewolucji – czasowo cele nasze są jednakie, zatem Niemcy to nasi naturalni sprzymierzeńcy – powiadał Lenin[5]. Czechosłowacja kokietowała Moskwę, Estonia i Łotwa zawierały pokój. Rumunia zamierzała prowadzić pertraktacje. Bolszewicy nawiązali stosunki z Litwą, której obiecano Wilno. Jedynym prawdziwym sojusznikiem Piłsudskiego, gotowym wesprzeć armie Polską własnymi oddziałami był atamana Petlury i minimalne siły białoruskie[6].

Polski żołnierz był mało odporni i słabo uzbrojony by utrzymać pozycję. Bano się również wtargnięcia nieprzyjaciela na tereny już zago­spodarowane, ze względu na niszczycielski i dziki sposób wojny prowadzonej przez Czerwoną Armię. Spowodowało to o przyjęciu planu zaczepne­go zamiast wyczekiwania nieprzyjacielskich natarć[7].

Wynikiem tego była kwietniowa ofensywa na Ukrainie. Została ona zakończona wyparciem wojsk bolszewickich i zajęciem Kijowa w maju 1920 r. Obecność wojsk polskich na Ukrainie wykorzystała propaganda bolszewicka, przedstawiająca Polaków jako agresorów o imperia­listycznych dążeniach, zaś walkę z nimi jako zma­gania o całość Rosji. Dlatego ludność ukraińska podeszła do polaków bardzo nieufnie. Przez braku masowego poparcia wyczerpał się impet ofensywy polsko – ukraińskiej[8].

Rząd radziecki przygotowywał się do kontrofensywy. Bolszewicy skoncentrowali znaczne siły i w czerwcu 1920 r. przełamali linię obrony na Ukrainie[9]. Front północno – zachodni pod dowództwem Michaiła Tuchaczewskiego odrzucił polską armię o 100 km. 1. Armia Konna Budionnego przedarła się na tyły wojsk pol­skich, wywołując ogromne zamieszanie, przerywa­jąc linie zaopatrzenia i niszcząc magazyny. Polacy zostali zmuszeni do odwrotu, który w wypadku nie­których oddziałów przekształcił się w ucieczkę. Bolszewicy zajęli Kijów, Mińsk, Wilno i Grodno, a następnie przekroczyli Bug i skierowali się w stronę Warszawy. Na zajmowa­nych terenach tworzyli podlegające sobie ośrodki władzy. W Białymstoku powołano Tym­czasowy Komitet Rewolucyjny Polski, na czele którego stanęli polscy komuniści: Julian Marchlewski, Feliks Dzierżyński i Feliks Kon[10]. Miał on w przyszłości przekształcić się w rząd Polskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Rozpoczęto też tworzenie Polskiej Armii Czerwonej. Bolszewicy na opanowanych obszarach wprowadzali terror i konfiskowali własność prywatną zamożnych osób.

Polskie plany bitwy na przedpolach Warszawy

Niepowodzenia Wojska Polskiego w walkach z Armią Czerwoną z czerwca i lipca 1920 r. doprowadziły do wkroczenia Frontu Zachodniego na ziemie etnicz­nie polskie. Tym samym Rosjanie stanęli przed szansą stoczenia walnej bitwy mającej doprowadzić do totalnej klęski Polski. Z takiego niebezpieczeństwa zda­wali sobie sprawę Piłsudski, Sztab Generalny WP i wielu polityków. Dalszy od­wrót oddziałów polskich tracił sens. Należało doprowadzić do bitwy, która mogła zmienić losy wojny[11].

W nocy z 5 na 6 sierpnia 1920 roku w Belwederze opracowywano ogólną koncepcję rozegrania bitwy. Józef Piłsudski postanowił stoczyć decydującą bitwę na obszarze między Bugiem i Wisłą. Doradca francuski Maxime Weygandow sugerował wykonanie lokalnego przeciwnatarcia na Mińsk Mazowiecki, które odepchnęłoby Armię Czerwoną spod Warszawy i dało czas na rokowania. Wątpili, aby Wojsko Polskie po 600-kilometrowym od­wrocie było zdolne do kontrofensy­wy w wielkim stylu[12]. Generał Weygand zakładał więc stoczenie bitwy składającej się z dwóch faz: obronnej i zaczepnej. Przyjęcie jego projektu mogło doprowadzić co najwyżej do nie znacznego pobicia i wypchnięcia na wschód wojsk Tuchaczewskiego, ale nie do ich okrążenia i rozbicia[13]. Piłsudski uważał plan francuski za półśrodek. Chciał rozbić przeciwnika i wierzył w moż­liwości polskiego żołnierza.

Dzięki znakomitej pracy kryptologów, którzy łamali szyfry sowieckie i odczytywali depesze przechwyty­wane przez radiowywiad, dowódz­two polskie miało dobre rozeznanie w rozmieszczeniu sił przeciwnika. Nieprzyjaciel sam informował dokładnie nasze dowództwo o swym stanie moralnym i materialnym, o swych stanach liczebnych i stratach, o swych ruchach, o osiągniętych zwycięstwach i poniesionych klęskach, o swych zamiarach i rozkazach, o miejscu postoju swych dowództw i rejonach dyslokacyjnych swych dywizji, brygad i pułków[14]. Cennych informacji dostarczał też wywiad zafrontowy w którym ważną rolę odgrywała młodzież harcerska, zbierająca dane i przenosząca na stronę polską meldunki wywia­dowcze[15].

Na tej podstawie Piłsudski na­szkicował plan operacji, który 6 sierpnia przedyskutował z szefem Sztabu Generalnego gen. Tadeuszem Rozwadowskim. Myślą przewodnią manewru było uderzenie na lewe skrzydło wojsk Tuchaczewskiego skoncentrowanymi nad Wieprzem siłami frontu środkowego gen. Śmi­głego-Rydza. Two­rzyły go najlepsze polskie jednost­ki: 1 i 3 dywizje piechoty Legionów, 14 i 16 wielkopolskie dywizje piecho­ty, 21 dywizja górska, XII brygada piechoty, 4 brygada jazdy i brygada jazdy ochotniczej. Reszta wojsk 3 Ar­mii, 6 Armia i sojusznicze oddziały ukraińskie osłaniały koncentrację na Wieprzem od wschodu, broniły Lwowa i zagłębia naftowego.

Odcinka od granicy Prus Wschod­nich do Dęblina strzegł front północ­ny gen. Hallera złożony z trzech armii. Środkową Wisłę dozorowała 2 Armia gen. Bolesława Roi (dwie dywizje, brygada jazdy). 1 Armia gen. Fran­ciszka Latinika (pięć dywizji, brygada piechoty i aż 256 dział) miała upo­rczywą obroną tzw. przedmościa warszawskiego wykrwawić przeciwnika i odwrócić jego uwagę od kon­centracji nad Wieprzem[16]. Nad Wkrą stanęła 5 Armia gen. Sikorskiego (pięć dywizji i brygada piechoty, bry­gada jazdy). Miała nie dopuścić do oskrzydlenia wojsk polskich od północy i w sprzyjających okolicz­nościach przejść do działań zaczep­nych. Uporczywa obrona linii Bugu między 31 lipca a 7 sierpnia dała Po­lakom czas na przegrupowanie sił.

Kluczem do zwycięstwa według tego planu było więc czaso­we związanie walką wojsk Tuchaczewskiego na przedpolach Warszawy i ude­rzenie w jego odsłonięte lewe skrzydło silną grupą uderzeniową. Piłsudski zade­cydował, że ze względu na znaczenie uderzenia w skrzydło wojsk Tuchaczew­skiego osobiście będzie dowodził tą grupą wojsk[17].

Atmosfera w Warszawie w przededniu bitwy

Do Warszawy coraz szybciej zbliżało się niebezpieczeństwo. Prawie wszystkie ambasady z wyjątkiem nuncjatury papieskiej ewakuowano na zachód. Achille Ratti, nuncjusz papieski, tytularny arcybiskup Lepanto i dziekan korpusu, uważał za swój obowiązek osobiście stawić czoło hordom antychrysta[18]. W głównych stolicach europejskich spodziewano się lada chwila zdobycia Warszawy. Dostawy sprzętu były  odcinane przez Niemcy i Czechosłowację. Komuniści organizowali  sabotaż na tyłach polskich[19].

Mieszkańcy warszawy żyją jednak jakby nic nie groziło stolicy. Piszę o tym lord D’Abernona w swoim dzienniku: 26 lipca Nie przestaję zdumiewać się nad brakiem paniki i nad brakiem jakichkolwiek oznak zaniepokojenia. […] Gdyby Rząd Polski zorganizował metodyczny system obrony przed atakiem bolszewików od strony północnej, można by jeszcze wówczas rozumieć spokojny wygląd pełnych otuchy miesz­kańców, ponieważ jednak najlepsze oddziały odesłane zostały na południc do obrony Lwowa, Warszawa pozostawiona jest bez dostatecznej osłony[20].

Tymczasem  potencjał militarny Rzeczpospolitej  osiągnął swój szczyt. 3 lipca Rada Obrony Państwa wystosowała następujący apel do ochotników:

Ojczyzna w potrzebie! Wzywa wszystkich zdolnych do noszenia broni, by dobrowolnie zaciągali się do szeregów armii; jak jednolity, niewzruszony mur  stanąć musimy do oporu, o pierś całego narodu rozbić się ma nawała bolszewizmu! […] Jedność, zgoda, wytężona praca niech skupi nas wszystkich dla wspólnej sprawy! […] Wszystko dla zwycięstwa […]. Do broni[21]!

Ochotnicy napływali tysiącami. Do szeregów przyjmowano męż­czyzn od siedemnastego do czterdziestego drugiego roku życia, a ofi­cerów do pięćdziesiątego roku. W ciągu następnych sześciu tygodni zgłosiło się tylu chętnych, ilu przedtem w ciągu sześciu miesięcy. 20 sierpnia było ich już 164 615, w tym ponad 40 tysięcy z samej Warszawy. Utworzono Główny Inspektorat Ochotników pod dowództwem generała Józefa Hallera, który z czasem mógł skierować do walki całą armię ochotniczą.[22]

W przededniu bitwy do ochotników dołączyli rekruci wszelkiego autoramentu. Polska Partia Socjalistyczna wiodła prym ze swoją sekcją wojskową pod dowództwem posła Tomasza Arciszewskiego – dostar­czyła kilka batalionów robotniczych.[23]

Zaostrzono dyscyplinę wojskową. Dezerterzy nie mogli liczyć na li­tość. Recydywistów rozstrzeliwano. Oficerowie mieli świecić przykła­dem. Uchylających się od służby sprawnie wyłapywano. Oso­by podejrzewane o szpiegostwo, działalność wywrotową lub sprzeczną z interesami wojska stawiano w trybie doraźnym przed sądem wojen­nym. [24]

20 sierpnia wojsko polskie liczyło już 737 767 ludzi – mniej więcej tylu, ilu oba fronty bolszewickie: Zachodni i Południowo-Zachodni. Nieco ponad połowę z nich, czyli 373 166 żołnierzy, już przeszkolono, wyposażo­no i wysłano na pozycje. Warto podkreślić, że nie byli to  „surowi” i bezużyteczni rekruci. Wśród nich znajdowało się 28 tysięcy kawalerzystów i 33 tysiące artylerzystów, którzy zniwelowali przewagę Sowietów w obu tych kluczo­wych formacjach. Ochotnikami byli głównie studenci, których inteli­gencja, entuzjazm i wykształcenie podziałały niczym zastrzyk adrenali­ny na pułki obejmujące dotąd niepiśmiennych i biernych poborowych ze wsi. [25]

Rozrostowi armii towarzyszyły istotne zmiany w dowództwie. 19 lipca generał Rozwadowski powrócił z zagranicy i podjął obowiązki szefa Sztabu Generalnego. 9 sierpnia generał Sosnkowski został mianowany na stanowisko ministra spraw wojskowych. 10 sierpnia – zgodnie z dyspozycjami. Powierzono również generałowi Sikorskiemu dowodzenia nad zupełnie nową 5. Armią.[26]

Jeśli idzie o uzbrojenie, sytuacja Polski była krytyczna. Pod konin czerwca 1920 roku wyczerpał się kredyt na dostawy wojskowe. Wydano 375 milionów franków kredytu udzielonego przez rząd francuski. Rząd Stanów Zjednoczonych wolał przyznawać kredyty na cele cywilne niż wojskowe; rząd brytyjski w ogóle nie był zainteresowany udzielaniem kredytu.  Na szczęście nadal przychodziły dostawy z wcześniejszymi zakupami[27].

 Sylwetki dowódców Polskich.

Opisując bitwę warszawską warto krótko opisać czołowych Polskich dowódców. Wśród polskiej wyższej kadry przeważali doświadczeni oficerowie zawodowi z armii rosyjskiej i austriackiej; była też grupa wybija­jących się oficerów legionowych, któ­rzy szlify zdobywali na polach bitew wielkiej wojny.

Najwyższym dowódcą Polskim był Wódz Naczelny Armii Polskiej – Józef Piłsudski (1867 – 1935). Był jednym z tych dzięki któremu Rzeczpospolita wróciła na mapy świata. Cieszył się olbrzymim autorytetem w kręgach wojskowych.

Gen. Rozwadowski (1866 – 1928) był za­wodowym oficerem artylerii austriackiej, był uważany za jednego z najzdol­niejszych polskich sztabowców. Głę­boko wierzył w zwycięstwo i optymizmem zarażał podwładnych[28]. Błękit­ny Generał Haller (1873 – 1960) również na początku swojej kariery służył w armii austriackiej. Znakomicie pobudzał nastroje patriotyczne, mo­bilizował wojsko i cywilów do obro­ny kraju. Gen. Leonard Skierski (1866 – 1940) dowódca 4 Armii, wcześniej był zawodowym oficerem armii carskiej, zwrócił na siebie uwagę, dowodząc 4 dywizją piecho­ty i grupą operacyjną. Gen. Zygmunt Zieliński (1858-1925), dowódca 3 Armii, był zawodowym oficerem austriackim, odzna­czył się podczas wojny z Ukraińcami. Gen. Edward Rydz-Śmigły (1886-1941), legionista, błysnął talentem dowód­czym podczas walk o Wilno w 1919 roku, w kampanii na Łotwie i w trak­cie wzorowo przeprowadzonego od­wrotu z Kijowa[29]. Gen. Władysław Si­korski (1881 – 1943), również wywodzący się z Legionów, wykazał wybitne zdolności jako dowódca 9 dywizji piechoty i Grupy Poleskiej.

Ogólnie kadra dowódcza na szczeblu armii, grupy operacyjnej, dywizji stała na dobrym poziomie, nie brakowało ludzi uta­lentowanych, posiadających rozległe doświadczenie wojskowe.

 Sytuacja w Armii Czerwonej

W przeciwieństwie do Polaków, bolszewicy nie dysponowali warto­ściowymi meldunkami wywiadow­czymi. Wywiad karmił przełożonych kłamliwymi meldunkami o narasta­niu fali rewolucji w Polsce, buntach żołnierzy, strajkach robotników.

Wystarczy zacytować fragment telegramu Feliksa Dzierżyńskiego do Lenina, by zobaczyć jak mylili się Sowieci:

Chłopi trzymają się od wojny z daleka i unikają mobilizacji. Masy pracują­ce Warszawy oczekują przybycia Armii Czerwonej, lecz na skutek braku przy­wództwa oraz panowania terroru nie występują czynnie. […] Generalnie, poza wo­jowniczym nastawieniem w kręgach rządowych, panuje nastrój przygnębienia[30].

Tuchaczewski – głównodowodzący Frontem Zachodnim, był głęboko przekonany, że Polacy nie są w stanie zorganizo­wać przeciwnatarcia. Przewidywał, że wojsko polskie stawi największy opór na przedpolach stolicy[31]. Kiedy w przededniu bitwy nad Wisłą znale­ziono przy poległym oficerze polskim rozkazy o przegrupowaniu wojsk do kontrofensywy, uznał to za celową dezinformację przygotowaną przez Polaków. Błędnie ocenił, że większość sił polskich działa na północ od Bu­gu – tam też pchnął armie 4, 3 i 15 (w sumie trzynaście dywizji strzelec­kich i Korpus Konny). Na stolicę Pol­ski skierował zaś 16 Armię (pięć dywi­zji). Lewe skrzydło frontu zachodnie­go osłaniała słaba Grupa Mozyrska o równowartości dwóch dywizji.

Takie ugrupowanie dało Rosjanom miażdżącą przewagę na północ od Bu­gu. Pod Warszawą rysowała się względ­na równowaga sił, natomiast na połu­dniu polski front środkowy miał zdecy­dowaną przewagę nad przeciwnikiem[32].

W rzeczywistości jednak sytua­cja zaczynała się przełamywać. Front Tuchaczewskiego liczył już tylko 130 tys. bagnetów, reszta wykruszyła się w marszach lub została w tyle dla obsadzenia ziem polskich. Natomiast siły Polski rosły osiągając na froncie północnym około 270 tys. żołnierzy[33].

Na dodatek latem 1920 roku obie walczące strony odczuwały wielkie niedostat­ki w zaopatrzeniu. Brakowało mun­durów, ciepłej bielizny, butów, żywności Jednak na skutek odwrotu oddziały polskie zbliżyły się do wła­snych baz zaopatrzenia, korzystały też z pomocy ludności cywilnej. Na­tomiast linie dowozowe Armii Czer­wonej wydłużały się, służby nie po­trafiły dostatecznie szybko usunąć zniszczeń dokonanych przez Pola­ków. W efekcie rosły kłopoty z zaopatrzeniem, niektóre oddziały liniowe sygnalizowały nawet brak wystarcza­jących zapasów amunicji[34].

 Sylwetki dowódców Sowieckich

Wśród wyższych dowódców Armii Czerwonej przeważali zawodowi ofice­rowie rosyjscy, absolwenci carskich akademii wojskowych. Mikołaj Sołłohub, dowódca 16 Armii pocho­dził ze starego zrusyfikowanego rodu litewskiego i był absolwentem Mikołajowskiej Akademii Sztabu Generalne­go. Tę samą uczelnię ukończyli Władirnir Łazarewicz, dowódca 3 Armii oraz August Kork, do­wódca 15 Armii. Sam Tuchaczewski, potomek rodu, który dał armii carskiej wielu oficerów, ukończył Moskiewską Aleksandryjską Szkołę Wojenną. Na szczeblach dywizji i brygad moż­na było napotkać dowódców którym szybki awans umożliwiła rewolucja. Jedni sprawdzali się doskonale, jak np. Witowt Putna, dowódca „żela­znej” 27 dywizji. Inni, jak Tichon Chwiesin, dowódca Grupy Mozyrskiej, w 1917 roku zaledwie podofi­cer, radzili sobie znacznie gorzej.

Bitwa 13 – 25 sierpnia

Trzynastego sierpnia o godzinie 6.30 bolsze­wicy rozpoczęli natarcie na przedmoście warszawskie. Skoncentrowali trzy brygady z 27 i 21 dywizji przed słabo umocnionymi pozycjami 46 Pułku Piechoty, który bronił dziewięciokilometrowego pododcinka „Radzymin”. Źle dowodzo­ny i nadmiernie rozciągnięty w obro­nie pułk, pozbawiony wsparcia arty­lerii, nie wytrzymał naporu przeciwnika. Piechota pod wpływem paniki wycofała się[35]. Rosjanie przerwali pierwszą linię obrony i wieczorem zajęli Ra­dzymin[36]. Zwycięstwo przyjęto w szta­bach armii czerwonej jako zapowiedź upadku Warszawy. Nocą z 13 na 14 sierpnia Łazarewicz wysłał z Wyszkowa trium­falną depeszę, pełną frazesów o ry­chłym wybuchu rewolucji w stolicy Polski.

Zadanie odzyskania Radzymi­na otrzymała dywizja gen. Rządkowskiego. Natarcie na miasto rozpo­czął 14 sierpnia rano pułk wileński. Uczestnik walki napisał, że był to „wyścig ofiarności i poświęcenia”[37]. Polacy odbili Radzymin, ale przeciwnik zorganizował silne przeciwnatarcie, ponownie zajął miasto i zagroził przełamaniem dłu­giej linii obrony[38]. Do dramatycznych walk doszło w rejonie Leśniakowizny, gdzie 79 brygada strzelców przerwa­ła front polski. Rosjanom udało się zdobyć Ossów. W tym starciu poległ miedzy innymi bohaterską śmiercią ks. kapelan Ignacy Sko­rupka „który w stule i z krzyżem w ręku przodował atakującym oddziałom”[39]. Jego śmierć stała się symbolem walki narodowej Polaków – katolików ze wschodnim najeźdźcą[40].

Płk Burhardt – Bukack doszedł do przekonania, że nieprzyjaciel wyczerpał możliwości ofensywne i dlatego postanowił uderzyć słabymi siłami w jego skrzydło by zmusić go do odwrotu. Było to trafne spostrzeżenie. Kontrofensywa  była udana i kilka godzin później Ossowów został odbity[41].

Na rozkaz gen. Hallera 14 sierpnia nad Wkrą rozpoczęła działania za­czepne 5 Armia. Oddziały gen. Sikorskiego nie były jeszcze gotowe do walki i były w trakcie przegrupowania. Pomimo tego stawiły czoła o wiele liczebniejszemu przeciwnikowi i po krwawym boju w dniach 14 – 16 sierpnia, nacierając od rzeki Wkry, złamały opór nieprzyjaciela[42].

Natarcie dywizji gen. Krajowskiego trafiło w lukę między 4 Armią i 3 Korpusem Konnym, zmie­rzającymi ku dolnej Wiśle, a siłami 3 i 15 Armii nad Wkrą i szybko posu­wało się do przodu. Towarzysząca dy­wizji 4 Brygada Jazdy zdobyła 15 sierpnia w Ciechanowie radiostację 4 Armii, pozbawiając jej sztab łączności z dowództwem frontu[43]. Tuchaczewski stracił szansę skierowania 4 Armii na tyły wojsk gen. Sikorskiego.

15 sierpnia koncentryczne natarcie odwodowych dywizji polskich (10 Dywizji generała Żeligowskiego i 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej generała Jana Rządkowskiego), po całodziennych zażartych bojach przyniosło duży sukces. Odzyskany został Radzymin i polskie oddziały wróciły na pozycje utracone przed dwoma dniami[44]. Dzień ten należał do polskiego lotnictwa. Nieliczne samoloty wyko­nywały po kilka lotów bojowych i sta­le „wisiały” nad polem bitwy, ataku­jąc każdy widoczny cel. Doszło do tego, że na dźwięk silnika samolo­tu całe pułki rozbiegały się, szukając osłony.

16 sierpnia był przełomowym dniem bitwy nad Wisłą. Nad Wkrą wojska gen. Sikorskiego podeszły pod Nasielsk. Rozpoczęła się również główną kontrofensywę armii 3. i 4. znad Wieprza, którą  poprowadził sam marszałek Piłsudski. Zaatakowała ona w znajdujące się w odwrocie wojska bolszewickie[45]. Zmiatając osłonę so­wiecką, wielkimi marszami wojska te wpadły na tyły 16-tej armii sowieckiej, mocno zużytej i związanej walką o przedmoście warszawskie, zaskoczonej wśród przegrupowywania się i zupełnie niezdolnej do przeciwdzia­łania, poczem, przedłużając ruch za Bug i za Narew, wpadały kolejno na linie odwrotowe wszystkich dalszych armii sowieckich[46]. Zaskoczenie przeciw­nika było tak wielkie, że Tuchaczew­ski zorientował się w rozmiarach za­grożenia dopiero 17 sierpnia wieczo­rem, kiedy Polacy wyszli już na ty­ły 16 Armii. Amia Polska osiągnęła linię Biała Podlaska- Międzyrzec- Siedlce – Kałuszyn-Mińsk Mazowiecki[47]. Tuchaczewski rozkazał odwrót, był on jednak spóźniony przynajmniej o 24 godziny. Polacy wyprzedzili jednostki 16 Armii i 19 sierpnia opanowali prze­prawy na Bugu. Następnie ruszyli ku granicy Prus Wschodnich, oskrzy­dlając 3 i 15 Armię. Dywizje Armii Czerwonej raz po raz musiały zmieniać kierunek marszu lub przełamywać kolejne pierścienie okrąże­nia. W tych warunkach odwrót szyb­ko przeradzał się w ucieczkę.

Zaledwie szczątki wojsk Tuchaczewskiego zdołały ujść na wschód. Z 15 Armii ocalało ok 3 tys. żołnierzy i 44 działa. 16 Armia wycofała 3,5 tys. żołnierzy i 24 działa, a 3 Armia – 3,6 tys. żołnierzy i 24 działa. 3 Korpus Konny i 4 Armia, do których rozkazy odwrotu dotarły z dużym opóźnie­niem, jeszcze 18 sierpnia próbowały zdobyć Włocławek i Płock, bronione przez oddziały ochotnicze i zapaso­we. Odcięte od głównych sil sowiec­kich, rozpaczliwie szukały ratunku. 4 Armia rozproszyła się podczas od­wrotu, ale 3 Korpus Konny Gaj-Chana przerwał pierścienie polskiego okrążenia pod Mławą, Grabowem i Chorzelami. Utknął jednak pod Kolnem obsadzo­nym przez 60 Pułk Piechoty i musiał przekroczyć granicę polsko – niemiecką[48] .

Polacy wzięli 66 tys. jeń­ców, 231 dział, 1023 ciężkie karabiny maszynowe. Do Prus Wschodnich zdołało ujść, według różnych danych, od 40 do 80 tys. czerwonoarmistów. Dziesiątki tysięcy zdezerterowały, by nigdy nie powrócić do szeregów.[49]

 Po bitwie Warszawskiej

Tymczasem na południu 1 Armia Konna, która zgodnie z planem kam­panii miała wesprzeć wojska Tuchaczewskiego, pod presją Józefa Stali­na, członka Rady Wojennej Frontu Południowo-Zachodniego, została skierowana na Lwów. Stalin, pożądał sławy wojennej, którą mogło mu za­pewnić zdobycie Lwowa i przeniesienie rewolucji na Węgry[50]. W efekcie konna armia ugrzęzła pod Lwowem, a jej spóźniony marsz na Lubelszczy­znę zakończył się 31 sierpnia dotkli­wą porażką w starciu z 1 Dywizją Jaz­dy płk. Juliusza Rómmla pod Komarowem. Przeszła ona do historii jako największa bitwa kawalerii w XX wie­ku[51]. Na skutek wielkich strat we wrze­śniu 1 Armia Konna została wycofa­na z frontu i nie odegrała żadnej roli w ostatniej fazie wojny.

Do ostatecznego rozbicia wojsk najezdniczych doszło w zaciętej bitwie nad Niemnem. Pomiędzy 20-28 września siły bolszewickie zostały zaatakowane na całym froncie, gdzie miały miejsce większe walki pod Grodnem, Brzostowicami, Wołkowyskiem, a również zostały napadnięte ich tyły  przez obejście grupy skrzydłowej i po walkach w rejonie Paprotni i Lidy poniosły całkowitą klęskę. Pościg za nieprzyjacielem kończy zmagania wojenne. Dnia 12 października 1920 r. dochodzi do zawieszenia broni, a 18 marca 1921 r. podpisany został traktat pokojowy[52].

 Zakończenie

Bitwa Warszawska miała przełomowe znaczenie dla dziejów Rzeczpospolitej i świata. Zwycięstwo to zaczęto nazywać Cudem nad Wisłą. Polacy – niedawno odrodzony kraj uwierzyli w swoje siły. Nie tylko odrzucił od swojej stolicy agresywną Armie Czerwoną, ale był w stanie ruszyć za nią w pościć i rozbić. Nareszcie po stronie radzieckiej pojawiła się skłonność do realistycznych rozmów z Polską. Sowieci zaczęli traktować nas przynajmniej czasowo jak równego partnera, o czym może świadczyć traktat kończący wojnę podpisany w Rydze 18 marca 1921.

Polski ukształtowała się jako państwo rozgraniczające dwa systemy społeczno -polityczne w Europie na cały okres międzywojenny.  Fakt ten miał również inne daleko idące konsekwencje: wojna spo­wodowała wielkie straty osobowe i materialne, zaostrzyła stary antagonizm pol­sko – rosyjski i umocniła uraz antykomunistyczny w społeczeństwie polskim.

Na przedpolach Warszawy wojska polskie obroniły nie tylko niepodległość Polski, ale i Europy Zachodniej. Dzięki temu zwycięstwu został powstrzymany pochodu bolszewizmu na Zachód. Sowietom nie udało się połączyć sił rewolucji rosyjskiej z niemiecką, a przez to Europa Zachodnia została uratowana od zalewu barbarzyństwa. Stąd też można bez przesady zaliczyć bitwę warszawską do naj­ważniejszych w nowożytnej historii Europy.

Benon Miśkiewicz wysuwa tezę, że wydarzenia z 1920 roku miała również duży wpływ na rozwój myśli wojskowej, a szczególnie w wytyczeniu nowych kierunków rozwoju sposobów prowadzenia walki.

Niestety na sam koniec trzeba wspomnieć o smutnym fakcie – po wojnie wybuchło mnóstwo kontrowersji wokół bitwy. Niedawno zjednoczone w obliczu niebezpieczeństwa różne frakcje polityczne i osobistości, które działały wspólnie, by obronić Polskę, rozpoczęły kłótnie o to dzięki komu wygrano.

 Bibliografia – bitwa warszawska 1920 roku

A. Czubiński, Historia powszechna XX wieku, Poznań 2006.

N. Davies, Orzeł biały, czerwona gwiazda. Wojna polsko – bolszewicka 1919 – 1920, Kraków 2007.

L. J. Dymecki, Listy z frontu 1920, Warszawa 2004.

M. Kukiel, Bitwa Warszawska, Warszawa 2005.

D. R. Marples,  Historia ZSRR. Od rewolucji do rozpadu, Wrocław 2006.

B. Miśkiewicz, Wojsko Polskie w XX wieku, Poznań 2006.

A. Pepłoński, Wywiad w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920, Warszawa 1999.

Wojna polsko – bolszewicka  1919 – 1920. Kalendarium, pod red. B. Polaka, Koszalin 1990.

J.  Piłsudski, Rok 1920. Pisma Zbiorowe – tom VII, Warszawa 1937.

W.  Roszkowski, Najnowsza historia Polski 1914 – 1945, Warszawa 2003.

W. Roszkowski, Historia Polski 1914 – 2005, Warszawa 2006.

W. Sikorski, Nad Wisłą i Wkrą. Studium z polsko rosyjskiej wojny 1920 roku, Lwów 1928.

Józef Piłsudski i jego współpracownicy, pod red. A. Suchońskiego, Opole 1999.

L. Wyszczelski, Operacja Warszawska – sierpie 1920, Warszawa 2005.

Przypisy Bitwa Warszawska  przełomowe wydarzenie  wojny polsko-bolszewickiej

[1] Antoni Czubiński, Historia powszechna XX wieku, Poznań 2006, s. 138.

[2] M. Kukiel, Bitwa Warszawska, Warszawa 2005, s. 11.

[3] Ibidem, s. 12.

[4] W. Roszkowski, Najnowsza historia Polski 1914-1945, Warszawa 2003, s. 76.

[5] Kukiel, op. cit, s. 13.

[6] Roszkowski, Najnowsza historia…, s. 75.

[7] Kukiel, op. cit, s. 14.

[8]  W. Roszkowski, Historia Polski 1914 – 2005, Warszawa 2006, s. 25.

[9] Roszkowski, Najnowsza historia…,  s. 80.

[10] Ibidem, s. 83.

[11] L. Wyszczelski, Operacja Warszawska – sierpie 1920, Warszawa 2005, s. 217.

[12] Roszkowski, Najnowsza historia…,  s. 88.

[13] Wyszczelski, op. cit, s. 220.

[14] M. Ścieżyński, cyt. za: A. Pepłoński, Wywiad w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920, Warszawa 1999, s. 227.

[15] L. J. Dymecki, Listy z frontu 1920, Warszawa 2004, s. 14.

[16] Wyszczelski, op. cit, s. 223.

[17] Wyszczelski, op. cit, s. 223.

[18] N. Davies, Orzeł biały, czerwona gwiazda. Wojna polsko – bolszewicka 1919 – 1920, Kraków 2007, s. 231.

[19] Roszkowski, Najnowsza historia…,, s. 88.

[20] Davies, op. cit, s. 229.

[21] W. Pobóg – Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski, t. 2, Londyn 1967, s. 450-451.

[22] Davies, op. cit, s. 235.

[23] Ibidem, s. 235.

[24] Ibidem, s. 236.

[25] Ibidem, s. 236.

[26] Ibidem, s. 237.

[27] Davies, op. cit, s. 233.

[28] Józef Piłsudski i jego współpracownicy, pod red. A. Suchońskiego, Opole 1999, s. 116.

[29] Ibidem, s. 106.

[30] Dokumenty i materiały do historii stosunków polsko – radzieckich,  t. III, nr 183, 17.08.1920.

[31] Davies, op. cit, s. 238.

[32] Wyszczelski, op. cit, s. 253.

[33] Roszkowski, Najnowsza historia…,  s. 87.

[34] Wyszczelski, op. cit, s. 232.

[35] Ibidem, s. 259.

[36] Ibidem, s. 272.

[37] Wyszczelski, op. cit, s. 274.

[38] Wojna polsko – bolszewicka  1919 – 1920. Kalendarium, pod red. B. Polaka, Koszalin 1990, s. 110.

[39] Wyszczelski, op. cit, s 282.

[40] Wojna polsko – bolszewicka…,s.  110.

[41] Wyszczelski, op. cit, s 283.

[42] B. Miśkiewicz, Wojsko Polskie w XX wieku, Poznań 2006, s. 33.

[43] Wyszczelski, op. cit, s 302.

[44] Ibidem, s. 319.

[45] Miśkiewicz, op. cit, s. 33.

[46] M. Kukieł, Zarys historii wojskowości w Polsce ,Londyn 1949, s. 241.

[47] Wyszczelski, op. cit, s. 371.

[48] Miśkiewicz, op. cit, s. 33.

[49] Davies, op. cit, s. 251 .

[50] Czubiński, op. cit, s. 138.

[51] Miśkiewicz, op. cit, s. 35

[52] Ibidem, s. 35

Galeria

Damian S.

Jestem absolwentem studiów historycznych (specjalność nauczycielska i historia wojskowości). Moje ulubione okresy w historii to Polska w okresie międzywojennym, starożytność i średniowiecze.

Możesz również polubić…