W zaciszu przyrody lubili imprezować weselni i zagraniczni goście, delegacje zakładów pracy oraz zwykli mieszkańcy, których latem przyciągało tu zoo i plac zabaw, a zimą tor saneczkowy i skocznia narciarska. Dla tych, którzy pokonali górkę w Oborze, nagrodą był obiad z dziczyzną w restauracji, albo biesiadowanie na łonie natury.
Do „Tęczowej” przyjeżdżali goście z całego regionu. Jedni chcieli zobaczyć sławną szklaną podłogę, inni spróbować kultowej kawy mrożonej i kremu sułtańskiego. Do dobrego tonu należało zaproszenie tu gości z zagranicy albo dziewczyny, z którą miało się pierwszą randkę. W ciągu pięćdziesięciu lat istnienia lokal przeżywał...
Szynka na święta to dzisiaj nic nadzwyczajnego, ale kilkadziesiąt lat temu w Raciborzu stawało się w nocnej kolejce by zdobyć takie rarytasy. Unikalne zdjęcia Bolesława Stachowa i wspomnienia pracowników sklepu mięsnego na Opawskiej w tekście Katarzyny Gruchot.