"Chodzimy przygnębieni", czyli Nowy Rok czasu wojny [100 lat temu w Nowinach]
W nocy świętowaliśmy zakończenie starego i nadejście nowego roku. Fajerwerkom, tańcom, toastom i życzeniom nie było końca. Tymczasem sto lat temu nasi przodkowie spoglądali w przyszłość oczami pozbawionymi resztek nadziei...
Pogrążona w Wielkiej Wojnie Europa zdawała się nie mieć przyszłości... - Przy odgłosach surmy bojowej zrodził się rok stary, przy jej odgłosach schodzi do grobu, grzebiąc tyle w nim pokładanych nadziei. Zawiedli się w swych nadziejach ci, którzy liczyli na rychły koniec wojny i krwi rozlewu, zawierucha wojenna szaleje z niezmniejszoną siłą dalej - pisała redakcja "Nowin Raciborskich" w wydaniu z 1 stycznia 1916 roku.
Raciborzanie chodzili więc w Nowym Roku "przygnębieni, ze skargą na ustach za zniszczony dobrobyt, z rozdartem z bolu sercem po stracie ukochanych osób, których moloch wojny w ciemnym pogrążył grobie". - Matki opłakują swoich synów, żony swych mężów, dzieci swych ojców i żywicieli - pisały "Nowiny...".
Redakcja zwróciła jednak uwagę na nieoczekiwane skutki straszliwej wojny, pisząc m.in. o przebudzeniu wiary we Francji - odwykłej od publicznych modłów, w której niedawno "cały Paryż klęknął przed Bogiem (...) we wszystkich świątyniach".
Wojna wywierała przemożny wpływ na życie wszystkich mieszkańców zaangażowanych w konflikt państw. I tak w Rzeszy Niemieckiej wydano prawo o zakazie używania śrutowników prywatnych (służyły do mielenia mąki na chleb). - Śrutowanie zboża może się odtąd odbywać tylko na młynkach procederowych - pisały "Nowiny...", przestrzegając, że za wystąpienie przeciwko nowemu prawu grozi kara grzywny lub... więzienia.
Mimo przygnębiających nastrojów, życzenia szczęśliwego Nowego Roku składali Czytelnikom "Nowin Raciborskich" lokalni kupcy i rzemieślnicy, m.in. mistrz masarki Józef Przybilla, optyk H. Fuhrmann oraz właściciel składu kolonialnego na Wielkim Przedmieściu Arthur Lokay.
Wojtek Żołneczko