Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata
W styczniu 1945 r. przez Ziemię Wodzisławską przeszedł słynny „Marsz śmierci”. Uciekający przed nadchodzącą Armią Czerwoną hitlerowcy zorganizowali ewakuację obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. SS-mani pędzili więźniów na Zachód. Wielu z nich po drodze zginęło. Jednak nielicznym więźniom udało się zbiec. Z „Marszem śmierci” z Oświęcimia do Wodzisławia związana jest historia uratowania trzech Żydówek przez Marię i Józefa Tkoczów z Radlina.
Za swój czyn otrzymali oni medal „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” przyznany przez Instytut Pamięci Narodowej „Yad Vashem” w Jerozolimie. To zaszczytne odznaczenie otrzymała w 1992 roku z rąk ambasadora Izraela w Polsce Mirona Gordona, córka państwa Tkoczów Stefania Maroszek. Jej rodzice niestety nie doczekali tej wspaniałej chwili. Na ucieczkę trzech żydówek przymknął oko jeden z SS-manów – opowiadał Stanisław Maroszek, zięć państwa Tkoczów. – Gdy kolumna zbliżała się od strony Marklowic do stacji kolejowej w Wodzisławiu, strażnik powiedział, że nic nie widzi i kto chce, niech ucieka. Skorzystały z tego trzy Żydówki, które dotarły do Radlina, do gospodarstwa państwa Tkoczów. Początkowo zostały ukryte w stodole, gdyż gospodarze wybierali się tego dnia na chrzciny do Marklowic. Jednak na tej uroczystości nie mogli długo usiedzieć. Niepokój o ukrywające się kobiety ciągnął ich do domu. Po kilku dniach państwo Tkoczowie przenieśli swoich nieoczekiwanych gości do domu. Tam ukrywały się do nadejścia wojsk rosyjskich w marcu 1945 r. Pobyt trzech Żydówek w gospodarstwie państwa Tkoczów był utrzymywany w ścisłej tajemnicy. Nie wiedzieli o tym nawet najbliżsi sąsiedzi. Za czyn ten groziła śmierć tak ukrywanym, jak i ukrywającym. Po nadejściu Armii Czerwonej w kłopoty popadł pan Józef Tkocz. Rosjanie zamknęli go w areszcie. Wówczas jedna z Żydówek poszła do rosyjskiego komendanta, by bronić swego wybawiciela. Udało się jej uzyskać zwolnienie pana Tkocza z aresztu.
Po wojnie trzy uratowane kobiety przebywały jeszcze jakiś czas w Polsce. Jedna z nich była nawet na uroczystości komunijnej w rodzinie państwa Tkoczów. W 1947 wyjechały na Zachód, do Stanów Zjednoczonych i Izraela. Nie miały już w Polsce nikogo bliskiego. Utraciły wszystkich. Rodzice jednej z nich zginęli w obozie. Mąż i dziecko innej zginęli podczas okupacji.
Dwie z uratowanych Żydówek utrzymywały ze swoimi wybawcami kontakt listowny. Kiedyś w liście jedna z nich wspomniała o medalu „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” sugerując podjęcie starania o jego nadanie państwu Tkoczom, po to by ich czyn został upamiętniony. Pod wpływem tej sugestii Stanisław Maroszek napisał do Instytutu „Yad Vashem”. Po wypełnieniu ankiet i potwierdzeniu ich przez uratowane kobiety w 1989 r. Rada Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata nadała to odznaczenie państwu Tkoczom. Niestety, zostali uhonorowani pośmiertnie. Józef Tkocz zmarł w 1975 r., a jego żona Maria w 1986 r. Medal odebrała ich córka Stefania Maroszek i to także z kilkuletnim opóźnieniem. Uroczystość ta mogła się odbyć dopiero po przywróceniu zerwanych w 1967 roku stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Państwo Tkoczowie mają jednak w murze ogrodu przy Instytucie „Yad Yashem” swoją tabliczkę. Upamiętnia ona ich czyn – uratowanie ludzkiego życia w czasach, gdy było ono deptane i pogardzane. A jak mówi żydowskie przysłowie: „Kto ratuje jedno życie, to jakby cały świat ratował”.
Marek Jakubiak