Śmierć robotnika z raciborskiego. Osierocił siedmioro dzieci [127 lat temu w Nowinach]
Na kogo powinni głosować katolicy? Jaka była przyczyna śmierci robotnika Gąsiora z Zabełkowa, który osierocił siedmioro dzieci? Czy w Kuźni Raciborskiej doszło do dzieciobójstwa? Na te pytania znajdziecie odpowiedzi w "Nowinach Raciborskich z 5 lutego 1890 roku. Ponadto: wyborcze emocje, germańsko-słowiańskie zmagania, a nawet... suche żarty.
Pierwsza strona "Nowin Raciborskich" z 5 lutego 1890 roku to przede wszystkim wieści ze świata: postępy wojsk włoskich w podboju Abisynii (Etiopii), strajki robotników w Czechach, którzy nie otrzymali obiecanych podwyżek, krwawe poczynania nowego rządu brazylijskiego, czy ścieranie się interesów austriackich i rosyjskich na Bałkanach.
Słowiańska siła
Redakcję "Nowin Raciborskich" ucieszyły nowe dane demograficzne dotyczące liczby Słowian i Niemców w Europie. - (...) według najnowszych obliczeń zamieszkuje Europę więcej niż 100 milionów Słowian. W olbrzymiej liczbie tej jest 53 miliony Rosyan, 15 milionów Rusinów, 13 1/2 miliona Polaków (...) - czytamy w gazecie sprzed 127 lat. Dalej podkreślono, że Słowian jest niemalże dwa razy tyle co Niemców. Zwrócono również uwagę na wyznanie Słowian, wśród których 30 milionów było katolikami, natomiast 70 milionów należało do kościołów prawosławnego lub unickiego. - Daj Boże, aby i ta reszta powróciła z czasem na łono Kościoła - pisały dawne "Nowiny...".
Na kogo powinien głosować Polak-katolik?
Na 20 lutego rozpisano wybory do parlamentu niemieckiego. Redakcja "Nowin Raciborskich" wyraźnie opowiedziała się za kandydatami umiarkowanej, pro-katolickiej partii Centrum. W okręgu raciborskim kandydatem tego ugrupowania był radca sądowy Gliszczyński, na co dzień mieszkający w Berlinie, w pszczyńsko-rybnickim ks. Muller (również Berlińczyk), a w głubczyckim gospodarz Klose (czyżby przodek znakomitego piłkarza?).
- Na tych to kandydatów, a nie na kandydatów innych stronnictw niemieckich powinni katoliccy wyborcy górnoszląscy w dn. 20 Lutego głosy swe oddać - napominała swoich Czytelników redakcja "Nowin Raciborskich".
Trzeba dodać, że w owym czasie partia Centrum była tym niemieckim ugrupowaniem politycznym, które jawnie opowiadało się przeciwko polityce kulturkampfu, którego ostrze wymierzone było zarówno w mniejszości narodowe, przede wszystkim w Polaków, jak i katolików, również niemieckich. Stąd naturalne przymierze Polaków (w większości katolików) z tą właśnie siłą polityczną (choć w przyszłości miało się to zmienić).
Rozboje, kradzieże i śmierć
Lektura rubryki "Z blizka i z daleka" przynosi wieści o tragicznych wypadkach, napaściach i kradzieżach, do których doszło w owym czasie w Raciborzu, powiecie raciborskim i pozostałych rejonach Górnego Śląska. Poniżej publikujemy zestawienie dotyczące wypadków, które rozegrały się w naszej okolicy.
Na dworcu kolejowym lokomotywa przejechała robotnika. - Koła ucięły biedakowi obie nogi, wskutek czego pewnie żyć nie będzie - czytamy w gazecie sprzed 127 lat.
Zakończono również poszukiwania zaginionego robotnika, mieszkańca wsi Bosacz (śladem po dawnej wsi, dziś integralnej części Raciborza, jest ulica Bosacka). Jego ciało wyłowiono z Odry w pobliżu Brzeźnicy.
Do nie lada awantury doszło na terenie dzisiejszej gminy Nędza, gdzie grupa młodych mieszkańców Łęgu i Zawady (Książęcej - red.) napadła na żandarma z Babic. - (...) wydarli mu strzelbę i tak ciężko go pokaleczyli, że pewnie nie pożyje długo - informowała redakcja. Napastników udało się schwytać. Wkrótce mieli trafić przed oblicze sprawiedliwości.
Tymczasem sąd karny w Raciborzu wymierzył karę sekretarzowi Paluchowi i ordynansowi Pospiechowi z powiatu kozielskiego, który pastwili się nad służącą E. Denczyk. Zwyrodnialców zamknięto w więzieniu na dwa miesiące. Ponadto zapłacić mieli poszkodowanej 150 marek odszkodowania.
- Raciborska Kuźnia. W pewnym mieszkaniu tutejszem znaleziono ukryte w kufrze zwłoki nowonarodzonego dziecka - czytamy w dawnych "Nowinach Raciborskich". Sprawą zajęła się specjalna komisja, która miała ustalić, czy dziecko żyło po narodzeniu. Matkę aresztowano.
Śmiertelne żniwo zbierała również zima. Do tragedii doszło w Zabełkowie. Robotnicy wracający z sulerzowskiego lasu znaleźli w przydrożnym rowie "nawpół zmarzłe ciało robotnika Gąsiora". Zaniesiono go do domu. Pani Gąsiorowa "starała się go ogrzać i otrzeźwić", jednakże na próżno - mężczyzna zmarł. Osierocił siedmioro dzieci.
Suchary sprzed 127 lat
Dla współczesnego Czytelnika dawnych "Nowin Raciborskich" perełkę stanowią "fraszki i żarty" publikowane na ostatniej stronie gazety, nieopodal sekcji ogłoszeń i reklam. Cytujemy je poniżej i tym pozytywnym akcentem, odsuwając na bok powyższą śmiertelną wyliczankę, kończymy dzisiejszą podróż do przeszłości.
Lekarz okrętowy, które leczył majtków zimną wodą na wszystkie choroby wpadł w morze i utonął. Majtek pełniący straż na pokładzie okrętowym meldował ten wypadek kapitanowi w następny sposób: Melduje panie kapitanie, że nasz pan doktór wpadł do swej apteki i utonął.
Pan i chłopiec. Dał pan chłopcu służącemu jeden czeski na ocet, drugi na oliwę - i wyprawił go po to do sklepu. Chłopiec wrócił, ale nic nie przyniósł. - Czemu nie kupiłeś mi tego, co ci kazałem? - zapytał go pan. Chłopiec odpowiedział na to: Bo mi się czeskie pomieszały i nie wiedziałem, który mam dać na ocet, a który na oliwę.
- Mamulko! Mamulko! Mysz wpadła do kadzi z mlekiem - woła mały chłopczyna. - To ją wyrzuć! - Odpowiada matka. - Już nie potrzeba! - woła znów mądry synek, bo już wrzuciłem kota naszego do mleka, a ten mysz zaraz wygoni!
Wojtek Żołneczko
ilustracja poglądowa, obraz Łoże Śmierci Jean Pierre Antigna
i co towarzysze zezem vel gynius jest szans na produkcje w Tworkach może to puszczą ?