Kapłan i polityk Carl Ulitzka – proniemiecki czy propolski?
Jako polityk może był kontrowersyjny, ale jako kapłan jednoznacznie dobry i gorliwy - pisze ks. Jan Szywalski o prałacie Carlu Ulitzce.
Znał i czuł swoistość Górnego Śląska: najpierw, że był katolicki (w odróżnieniu od Dolnego Śląska), że ludność tutejsza mówi swoistą gwarą, pozostałą po staropolskim języku, oraz, że Śląsk jest bogaty w zasoby naturalne, tak, że mógłby prosperować samodzielnie. Dlatego optował za szeroką autonomią Śląska na zasadzie odrębnej prowincji w niemieckiej Rzeszy. Z Niemcami Śląsk był związany od kilku wieków i według niego po tej stronie miał większe szanse rozwoju niż przy odrodzonej dopiero co Polsce.
Brał aktywny udział w plebiscycie, czasem oklaskiwany, czasem wygwizdany. Strona niemiecka plebiscyt wygrała, ale strona polska chwyciła za broń w trzech powstaniach, które miały wpływ na Międzynarodową Komisję decydującą o granicy polsko-niemieckiej, która rozdwoiła Górny Śląsk.
Ks. Ulitzka boleśnie odczuł podział Górnego Śląska, w sarkastycznej mowie dał temu wyraz w Reichstagu, porównując go do operacji na żywym ciele.
Wygnanie
W 1933 r. do władzy w Niemczech doszedł Hitler. Wszystkie partie, z wyjątkiem faszystowskiej NSDAP, zostały rozwiązane. Posłowie utracili mandaty, utworzony został nowy, jednopartyjny, Reichstag. Ks. Ulitzka utracił wszelki wpływ polityczny, teraz był tylko duszpasterzem. Na Starej Wsi były polskie i niemieckie nabożeństwa; ks. Ulitzka głosił zarówno polskie jak i niemieckie kazania, obydwoma językami władał bowiem biegle. W parafii były polskie i niemieckie kongregacje, a ks. Ulitzka był opiekunem polskiej kongregacji.
Małe wspomnienie, które znam od ks. Wańka: Ks. Ulitzka przeszedł się między uczniami na lekcji religii, która też była prowadzona w dwóch językach. Zauważył dziecko, o którym wiedział, że w jego domu rozmawiano po polsku; wziął więc dziecko za rękę i z niemieckiej grupy przeprowadził do polskojęzycznej.
Członkowie brunatnej partii próbowali przeszkodzić polskim nabożeństwom, utworzyli kordon przed kościołem, by nie dopuścić na nie ludzi. Ks. Ulitzka wyszedł do nich, rozdzielił blokadę i wprowadził wiernych do świątyni.
Gestapo miało go na oku. W lipcu 1939 r. musiał pójść na wygnanie, miał zakaz przebywania na Śląsku. Udał się do Berlina i tam był kapelanem sióstr zakonnych. W październiku 1944 r., po zamachu na życie Hitlera, został osadzony wpierw w więzieniu, a potem odesłany do obozu w Dachau. Niespodziewanie został jednak po czterech miesiącach zwolniony. Wrócił do sióstr w Berlinie i tam pozostał do końca wojny.
Ciężko nazwać propolskim faceta który w czasie III Powstania Śląskiego jeździł z grafem von Strachwit (słynny polakożerca później hitlerowski generał - właściciel dóbr w Kamieniu Opolskim) do dowództwa okupacyjnych wojsk włoskich w Opolu z żądaniem by zrobiono porządek z "polskimi bandami".