Brawurowa kradzież cygar w Raciborzu. Straty wyceniono na kwotę
Chłopi z kosami chodzą po wsiach i opowiadają jak źle jest w Polsce. Krwawe zaburzenia na Górnym Śląsku, konfiskaty „lewego” mięsa i spirytusu, włamanie do kościoła i rozbicie tabernakulum czy agitacja niemiecka wśród ludu górnośląskiego – to tylko część tematów, które redakcja „Nowin Raciborskich” opisała na swoich łamach równo sto lat temu.
Konfiskaty
Racibórz. Na dworcu tutejszym skonfiskowano pewnemu rzeźnikowi z Królewskiej Huty***** 155 funtów mięsa wołowego, przeznaczonego na sprzedaż ukradkową. Również przytrzymano tu przesyłkę przeznaczoną do Wrocławia a zawierającą 84 litry spirytusu.
Kradzież cygar
Racibórz. Do fabryki cygar Böhma włamali się onegdaj złodzieje i zabrali ze sobą większe zapasy cygar wartości 10 tys. marek.
Obuwie dla robotników
Racibórz. Urząd rzeszy, zajmujący się dostarczaniem obuwia, przeznaczył dla robotników oraz robotnic fabrycznych i rolnych powiatu raciborskiego niewielkie zapasy obuwia. Za okazaniem poświadczenia, wystawionego w urzędzie landrata, nabywać można obuwie w składzie Fr. Strecke przy ul. Odrzańskiej. Ceny są umiarkowane (!) a mianowicie wynoszą: za trzewiki dla kobiet 46,75 marek, za trzewiki dla chłopców 44.65 marek, za trzewiki dla mężczyzn 47,85 marek. Obuwie jest zupełnie nowe.
Wspomnienie pośmiertne
Bieńkowice. Po długich cierpieniach opatrzony kilkakrotnie św. Sakramentami pożegnał się z tym światem św. pamięci Jan Fichna. Zmarły był Polakiem gorącego serca, kochającego św. ziemię ojczystą, mający zawsze wyrozumienie dla potrzeb narodu. Kochał on tę ziemię śląską i najgorętszym życzeniem jego było widzieć ją raz wolną. Niestety nie doczekał się już tego. Była to dusza prawego charakteru i serca. Niech Bóg dobry da mu niebo i niech ta ziemia, którą tak gorąco kochał, lekką mu będzie. Część jego pamięci! Zmarły był także czytelnikiem „Nowin Raciborskich” od samego ich założenia. R. i. p.
Leszczyny pod Rybnikiem. W nocy z 13 na 14–go b.m. zakradł się złodziej do tutejszego kościółka. Bocznem oknem wszedł i rozbił tabernakulum, z którego skradł Ostensorium z wielką hostyą i kielich dla małych hostyi, który dopiero przed dwoma laty kobiety z Pszegendzy ubogiemu kościółkowi podarowały. Małe hostye były wysute na ołtarzu i na ziemi. Złodziej chciał rozbić i szkarbonkę za ołtarzem, ale nie udało mu się. Poszperał wszędzie, ale widać, że mu chodziło jedynie o złoto i srebro. Tego w tym ubogim kościółku daremnie szukał, bo chodzi tu o najuboższy kościółek z całej dyecezyi. To też cała wyprawa nie opłaciła się złodziejowi. Szkoda tylko tych konsekrowanych rzeczy, które powinien, mając choć iskierkę uczucia szlachetnego – zwrócić, bo uboga gmina tylko z wielką ofiarą te rzeczy na nowo kupić może. Kielich na spodku ma napis z imionami fundatorów. Jeżeliby złodziej zamierzał sprzedać te skradzione rzeczy, prosi o uwiadomienie ks. Kuratus z Leszczyn.
***** Mowa o dzisiejszym Chorzowie.