Tajemnicza śmierć chłopczyka, banda cyganów i krwawa awantura na weselu [127 lat temu w Nowinach]
Cyganie pod osłoną nocy przekraczają Odrę i dopuszczają się zuchwałej kradzieży. Dozorca więzienny dokonuje makabrycznego odkrycia w Studziennej. A na weselu pod Rybnikiem leje się krew, bo karczmarz nie chciał lać więcej wódki jednemu z gości... Przekonaj się, o czym pisano w "Nowinach Raciborskich" dokładnie 127 lat temu.
Pierwsze strony "Nowin Raciborskich" z 16 lipca 1890 roku zajmują przede wszystkim wieści ze świata - konflikt angielsko-rosyjski o wpływy w Bułgarii, antytureckie powstanie na Krecie, czy amerykańskie plany nałożenia ceł zaporowych na produkty europejskie. - Ponieważ Niemcy, najwięcej przesyłali swych tanich a lichszych wyrobów do Ameryki cła te ugodzą najdotkliwiej handel niemiecki - komentowała tę ostatnią sprawę redakcja Nowin.
Dzieciobójstwo
Najwięcej ciekawostek lokalnych można wyczytać w rubryce Z blizka i z daleka. I tak dowiadujemy się, że z Psiny w Studziennej wyłowiono ciało dziesięciomiesięcznego chłopczyka. - Miał na ciele ślady krwi i skaleczenia. Prawdopodobnie popełniono na dziecku morderstwo i wyrzucono je następnie do wody - czytamy w Nowinach sprzed 127 lat. Zagadkę śmierci chłopca miano rozwiązać w toku śledztwa, które zarządzono.
Cyganów złapali, ale pieniędzy nie odzyskali
Zuchwałej kradzieży dopuściła się "banda cyganów", która pod osłoną nocy przekroczyła Odrę, przechodząc z Moraw na Śląsk. Cyganie włamali się do domu pewnego kupca w okolicach Bogumina, skąd skradli tysiąc marek oraz różne towary, po czym wrócili z powrotem na Morawy. Pościg za nimi prowadzili żandarmi pruscy, a później austriaccy Kilku złodziejów udało się zatrzymać. Odzyskano skradzione towary, ale po pieniądzach przepadł ślad. - Tak to w ostatnich czasach cyganie stawają się prawdziwą plagą dla ludności - podsumowała całe zajście redakcja "Nowin...".
Nie ma wódki? Nie ma palca!
Do niecodziennego zdarzenia doszło w Nieznaszynie pod Rybnikiem, gdzie jeden z gospodarzy wyprawił w karczmie wesele dla swego syna. - Na weselu podpił sobie jeden z gości, a karczmarz nie chciał mu już więcej wódki sprzedać (...) W ówczas przyszło między nim a gościnnym do sprzeczki, w ciągu której udało się pijanemu zębami pochwycić karczmarza za palec od ręki. Gdyby nie pomoc obecnych gości, byłby karczmarz stracił palec - czytamy w "Nowinach Raciborskich z 16 lipca 1890 roku.