Krwawa biegunka w Markowicach. Nie żyje matka i czworo dzieci
Epidemia krwawej biegunki, wielki przemyt spirytusu przez stację kolejową w Raciborzu, napady rabunkowe w Dziergowicach, Sławikowie i Stanicy, tragiczny wypadek podczas prac polowych i śmierć 16-letniego syna oberżysty, a także... biały poniedziałek w Rybniku, gdzie na ślubnym kobiercu stanęło aż... 41 par. To wszystko wydarzyło się w naszym regionie równo sto lat temu.
Racibórz • 17 października 1919 r.
Rabunek w Sławikowie
Racibórz. W Sławikowie pięciu bandytów obrabowało agenturę pocztową przed kilku dniami, jak o tem teraz dopiero donoszą. Bandytom wpadło do rąk około 7000 marek gotówki, ubrania, bielizna itp. Szkoda jest wielka. Śladu bandytów dotąd nie odkryto.
Krwawa biegunka
Markowice pod Raciborzem. Krwawa biegunka wciąż jeszcze tu panuje. W ostatnich dniach znowu kilka osób na nią umarło. Najdotkliwiej ucierpiała z powodu tej choroby rodzina chałupnika Filipa; umarła tam żona gospodarza i czworo dzieci, z tych niektóre dorosłe. Szkołę zamknięto.
Napad na probostwo
Dziergowice w Kozielskiem. Banda złożona z 14 ludzi napadła na tutejsze probostwo, sponiewierali matkę i siostrę ks. proboszcza i zrabowali co tylko mogli. Proboszczem jest tu, jak wiadomo, znany powszechnie ks. Brandys*, który, jak się zdaje, chwilowo nie przebywa w domu z powodu gróźb grenzschutzu.
Co to byli za ludzie w owej bandzie napastniczej, na razie jeszcze nie wiadomo.
Obrabowali wdowę
Stanowice w Rybnickiem. Bandyci wdarli się do mieszkania wdowy Spendlowej i zrabowali 8000 marek. Uszli niepoznani. Większe sumy należy koniecznie w bankach przechowywać!
Czego nie wolno robić w pasie granicznym
Pszczyńsko-Rybnickie. Zapowiedziany pas graniczny został uskuteczniony. Do pasu granicznego należy skrawek ziemi między granicą a linią, która idzie mniej więcej: od Odry przez Chałupki, Turzę, Mszanę, Góry Jastrząb, Pawłowice, Brzezie, Pszczynę, Jankowice, Międzyrzecz, Górne Bojszowy, Ściernie, Galowice, Nowy Bieruń i stąd wzdłuż kolei do Mysłowic.
Na tym pasie pogranicznym zakazane są wszelkie zebrania i zbiegowiska tak pod gołem niebem jak w salach; osoby zamiejscowe muszą mieć pozwolenie policyi na przebywanie w okolicach rzeczonego pasu; lokale publiczne muszą być od godz. 8 i 1/2 wieczorem do godz. 5 rano zamknięte; od godz. 9 wieczorem do godz. 5 rano nie wolno nikomu ukazać się na ulicy bez pozwolenia policyjnego – wszystko pod karą więzienia jednego roku. Zarządzenie to podpisał Hörsing** i generał komenderujący. Na bardzo krótki już tylko czas panowania niemieckiego na Śląsku Górnym nie opłacało się już pewnie zaprowadzać tej nowej udręki, ale mądrzy władcy dzisiejsi byli innego zdania. Niech lud zachowa cierpliwość, boć to już nie na długo.
* Ksiądz prof. Paweł Brandys – powstaniec i przez ponad 20 lat proboszcz miejscowej parafii, a także budowniczy obecnie stojącego we wiosce kościoła. Brał udział w powstaniach śląskich. Zorganizował wraz z młodszym bratem, księdzem Janem samodzielne oddziały powstańcze, tzw. Grupa ks. Brandysa. W czasie plebiscytu udostępniał w Dziergowicach probostwo na narady polskich działaczy.
** Mowa o Ottonie Hörsigu – komisarzu socjalistycznego rządu niemieckiego na Górnym Śląsku, który za swoją antypolską działalność otrzymał przydomek „Kata Polaków”.